Żyjemy w czasach dziwnych i niezrozumiałych dla niejednego człowieka. Wiele fundamentalnych zasad zostało zdewaluowanych. Ważna bywa to jakim autem się jeździ, gdzie wyjeżdża się na wakacje i to, czy jest się aktywnym na portalach społecznościowych. Brak konta na Facebooku to synonim tego, że się nie istnieje.
Młodzi
ludzie spędzają na portalach społecznościowych kilkanaście godzin dziennie.
Opisują tam wszystko, co dzieje się w ich życiu. Dzielą się ulubionymi piosenkami,
„złotymi myślami” czy zdjęciami. Ilu użytkowników portali społecznosciowych,
tyle i różnych fotografii. Furorę wśród internautów robią selfie, czyli rodzaj
autoportretu wykonanego aparatem cyfrowym lub telefonem. Zdjęcie przedstawiać
ma samego siebie. Fotografię określane są mianem „fotek z rąsi” i chociaż budzą powszechny ironiczny uśmiech, pojawiają
się na portalach społecznosciowych na masową skale.
Amerykańscy
naukowcy stwierdzili, że nadmierne robienie zdjęć samemu sobie stanowi poważny
objaw zaburzeń osobowości. Przyjęli też, że osoba, która codziennie robi trzy
selfie cierpi na chorobę psychiczną, a zdjęcia uzupełniają brak poczucia
własnej wartości. Kwestia chorobliwego robienia zdjęć, związana jest także ze
zjawiskiem konsumowania przeżyć. Stad też potencjalny facebookowicz, czy
miłośnik selfie, nie będzie zachwycał się wakacjami, pięknem krajobrazu, czy
chwilami spędzonymi z najbliższymi. Dla „uzależnionego” najważniejsze będzie
zrobienie sobie selfie i opublikowanie go na swoim Facebooku.
Brak
prywatności i chorobliwe wstawianie zdjęć to tylko niektóre z wielu chorób,
które przyniosła era komputerów. Internauci wmawiają sobie kit, że duża ilość
polubień lub komentarzy pod zdjęciem jest wyznacznikiem ich pozycji w
społeczeństwie.